Dziś krótka i sentymentalna historia o tym, dlaczego nie warto kupować sneakersów tylko po to, by schować je na dno szafy…
Nie mamy zbyt dobrej pamięci, ale wiemy, że to był rok 2009. Historia dotyczyła pary butów Nike Air Max Deluxe, które zostały kupione w 2000 roku. Nie były to bardzo drogie buty Nike, kosztowały równowartość około 150 dolarów amerykańskich. W zamian dostaliśmy parę butów Air Max, których niewiele osób wówczas posiadało i które nigdy nie zostały zmienione. Przez następny rok buty te były ubrane zaledwie kilka razy, potem włożono je z powrotem do pudełka i zapomniano o nich przez dobre pięć lat.

Kiedy w 2014 roku wyciągnęliśmy te buty ze stosu i odkurzyliśmy pudełko, zasmuciło nsd to, co zobaczyliśmy w środku. Plastik na nosku sneakersów pękł, a pianka na podeszwie środkowej rozstąpiła się, jak stara piłka nożna, która zbyt wiele razy trafiła na boisko. Pierwsza myśl była taka, że po prostu nie mamy szczęścia. Co więcej, nie było żadnych oznak, że marka Nike planuje przywrócić model Deluxe w najbliższym czasie, a kicksy te nie były noszone tak, jak się można było tego spodziewać.
W zeszłym roku zaczęły krążyć plotki, że Nike przywraca buty Nike Air Max Deluxe. Nie było to jednak zaskoczeniem. Wiele lat temu byłby to dziwny wybór dla marki, która nadmiernie wręcz polegała na modelach takich jak Air Max 1, Nike Air Max 90, Nike Air Max 95, a nawet Nike Air 97. Ale ta studnia do pewnego stopnia wyczerpała się, a bardziej futurystyczne sylwetki z pierwszych lat XX wieku wzbudziły zainteresowanie zarówno koneserów, jak i entuzjastów retro stylu. Mówi się, że każdy but ma swoją drugą szansę, a teraz jest kolej na Nike Air Max Deluxe.
W roku 2018 marka Nike wrzuciła kolekcję modelu Deluxe w różnej kolorystyce w Europie, ale był to bardzo trudny do zdobycia model. Mówiono, że wypuszczone zostaną jeszcze dwa inne kolory tych butów w Stanach Zjednoczonych i faktycznie pojawiły się one tam 26. lipca.

Niby wszystko ok, ale dziwne jest jednak ponowne wydanie nieznanego buta Air Max po prawie 20 latach przebywania w „skarbcu” marki. Po pierwsze, Nike nie może – lub po prostu nie zrobi – bąbelków podeszwy o tych samych specyfikacjach i właściwościach, jakie były w latach 90. lub wczesnych 2000. Ma to głównie związek z gazem cieplarnianym, który znaleziono w wielu starszych jednostkach powietrznych butów z serii Nike Air, które spowodowały, że podeszwy pęczniały do bulwiastych kształtów i traciły swe proporcje.
Pojawiło się w nas również uczucie, które pewnie już znasz. Bowiem gdy masz oryginalną wersję czegoś wyjątkowego, to tak naprawdę nie chcesz ponownego wydania. I choć każdy aspekt buta nie jest taki sam, to wydaje się, że tylko początkowe wydanie jest w stanie uchwycić wyjątkową chwilę, moment z tamtych lat. I generalnie nie negujemy powstawania modeli Retro – bo bardzo fajnie, że producenci dają nam możliwość sięgnięcia po dawne, flagowe projekty, to jednak często retrospekcje dawnych kicksów przypominają historię rewizjonistyczną.
Jest jednak fakt, z którym fani butów Air Max muszą się niestety pogodzić. Air Maxy, w przeciwieństwie do butów Air Jordan 1, Air Force 1 lub popularnych butów Adidas z lat 70., nie żyją wiecznie. Mają skończony żywot na Ziemi i można je nosić tylko do momentu, nim rozpadną się w pył. W innym przypadku mogą tylko przejść na emeryturę i spocząć na dnie dużego pudełka na dnie garderoby lub strychu.
Zatem jeśli nie jest Ci to obojętne, to bądź zadowolony z retrospekcji modelu lub po prostu nigdy nie noś kupionych kicksów. I choć teoretycznie możesz zmieniać podeszwy butów – kupując nowe pary, zrywając podeszwy i nakładając je na swoje starsze cholewki, to nigdy tak naprawdę nie będą wyglądać tak samo, choćby z powodu wcześniej wspomnianych problemów z kształtem i rozmiarem pęcherzyków.
Więc w przypadku butów Air Max tak naprawdę masz jedną opcję: po prostu noś buty, dopóki można je nosić. Jest to powiedzenie tak stare jak świat: jeśli coś posiadasz, możesz zrobić z nim wszystko, co chcesz, co oznacza, że powinieneś nosić posiadane buty na co dzień. To nic nowego. One przecież do tego właśnie zostały stworzone (These boots are made for walkin’!).
Jak do cholery jednak doszło do tak rozległego filozofowania na temat starej pary butów, których nawet nie mogliśmy chodzić? To dobre pytanie. Dlaczego to czytasz, jest jeszcze lepszym pytaniem. W każdym razie powtórzymy to jeszcze raz: lepiej dać się butom zniszczyć w trakcie chodzenia, niż dać im się rozpaść bezużytecznie w pudełku.