Nigdy nie zdecydowaliśmy się zostać autorem blogu o sneakersach, po prostu tak się stało.
Dorastaliśmy, czytając strony takie jak NikeTalk i Hypebeast, i większość naszych lat dwudziestoletnich spędziliśmy na obsesyjnym kolekcjonowaniu kicksów i pracy w sklepach z obuwiem. W efekcie mogliśmy otworzyć bloga, który każdego miesiąca informuje Was – drodzy czytelnicy – o najciekawszych premierach, sposobach dbania o buty i metodach dobierania idealnej pary dla siebie.
Wszystko w pewnym sensie się ułożyło. Od tamtego czasu zaczęliśmy bardziej analitycznie patrzeć na blogi sneakersowe. Jedynym sposobem, w jaki możemy być coraz lepsi w swojej pracy – oprócz zbierania informacji o kicksach na co dzień – było zobaczenie, co robi konkurencja i zanotowanie tego, co lubimy w ich blogach, a czego nie.

Wiele się zmieniło od 2006 roku, kiedy sprawdzaliśmy blogi, aby wcześnie rzucić okiem na ekskluzywne wydania butów Air Max w Japonii lub znaleźć daty premier najnowszego modelu Nike SB, który zwykle można było uzyskać przez NikeTalk. Chcieliśmy dowiedzieć się, dlaczego niektóre wydawnictwa były ważne, a także zebrać garść rzetelnych informacji dla czytelników, dzięki którym można było poczuć, że między nami a osobami odwiedzającymi stronę jest prowadzony osobisty dialog. To jest coś, czego dzieje się bardzo mało na blogach, przynajmniej na tych najbardziej popularnych, które zbierają rekordy popularności.
Zauważyliśmy, że istnieje teraz stała formuła tworzenia postów na blogach o sneakersach.
Wszystko wydaje się być dziwnie osaczone. Wyścig pomiędzy blogami o kicksach polega na tym, że najpierw pokonują się one nawzajem, publikując artykuły, a gdzieś po drodze zgubili się w samej miłości do butów i rzetelnym dziennikarstwie. Wiele razy posty na blogach są po prostu o niewydanych lub nowo dostępnych kicksach i zawierają trzy rzeczy: 1) podsumowanie na długość jednego zdania o tym, co ostatnio robiła marka, 2) fizyczny opis omawianego modelu kicksów 3) oraz dokładnie opisanie jego wydania i ceny oraz często używany zwrot „bądź na bieżąco z [tu wstaw nazwę witryny], aby uzyskać dalsze szczegóły.
Jednym słowem nuda.

Wiele postów opiera się na spekulacyjnych, niedokładnych informacjach, a poziom pisania jest taki, jaki można oczekiwać od stażysty – co czasem jest dokładnie tym, co czytamy. Nie twierdzimy, że każdy pisarz musi być perfekcyjny przez cały czas i że blogi nie mają prawa do faktycznych wpadek, starając się publikować posty szybciej niż inni, ale dzieje się to w alarmującym tempie w świecie blogów o sneakersach i zasługuje na bliższe spojrzenie.
Większość publikacji i witryn sneakersowych nie jest tak skonfigurowana, jak lokalna gazeta lub duży magazyn drukowany. Wiele z nich zostało założonych przez osoby, które mogły wcześniej nie mieć doświadczenia w pisaniu i publikowaniu. Zarejestrowali prostą domenę, zaczęli publikować odpowiednie treści i wspięli się po drabinie SEO, lądując na szczycie wyników wyszukiwania Google. Od tego momentu zaczęły pojawiać się dolary, euro lub złotówki za reklamy, a blogi zostały wrzucone do kosza legalnych witryn internetowych, na które warto zwrócić uwagę.
Wiele z tych stron zawierało posty warte przeczytania lub przynajmniej znalezienia się na twoim radarze, i wywołały burzę stron naśladowców, którzy wierzyli, że mogą to zrobić lepiej. Te blogi są prowadzone przez jedną osobę lub mają tłumy pisarzy, często na ich pierwszym koncercie pisarskim, którzy po prostu gonią się w wyścigu witryn o podium tego, na której ze stron dana historia była pierwsza. Pisarze mają zatem bardzo niewielką lub żadną motywację do pisania czegoś interesującego lub wnikliwego i po prostu rozpowszechniają ten sam fragment informacji publicznych, często skopiowanych ze strony producenta kicksów, takich jak Nike, Jordan czy Reebok.
Ale to nie ma znaczenia. Ta strategia zapewnia obserwatorów na portalach mediów społecznościowych i darmowe produkty do recenzowania. Warto jednak zauważyć, że obecna fala „blogerów” wcale nie pisze. Pobierają jedynie zdjęcia i daty wydania z renomowanych witryn lub ich „źródeł” i umieszczają je na Twitterze lub Instagramie, bez akredytacji ani uznania. Jeśli osoby stojące za tymi witrynami lub kontami nie dbają o jakość ani wiarygodność pracy, którą wykonują, to dlaczego mieliby to robić ich czytelnicy?
Niesprawiedliwe jest utrzymywanie mniejszych blogów na tym samym poziomie, co większych publikacji, ale jest mały sposób na wykonanie świetnej roboty w tym zakresie. Zaczyna się od spowolnienia. Blog może nie zawierać większej ilości artykułów, ale kilkuosobowy personel może popracować nad stworzeniem wysokiej jakości pisania. Mogą nie być w stanie „wydobywać” długich wpisów w szybkim tempie, ale kilka z nich przejdzie z większym echem niż te krótkie napisanie o parze kicksów, które i tak trafią do sprzedaży.
Kolejny grzech blogów o kicksach? Nacisk kładziony jest na daty wydania, a nie na kontekst.
Można śmiało powiedzieć, że przytłaczająca większość osób, które zaczęły odwiedzać blogi sportowe, przybyła tam tylko po to, aby znaleźć zdjęcia, ceny i daty premiery. Wiele osób, które trafiają do stron z butami za pośrednictwem Google, chce po prostu dowiedzieć się, kiedy i gdzie mogą kupić najgorętsze buty w dany weekend. Nie przychodzą po jakość pisania, chcą tylko faktów i wiele stron o tym wie.
Może to wynikać z niższej mediany wieku czytelników, którzy nie oczekują takiego samego poziomu pisania, jaki oferuje The New York Times czy Gazeta Wyborcza. A dlaczego mieliby to robić? W końcu czytają o obuwiu sportowym! Być może przyzwyczaili się już do poziomu treści dostarczanych przez ich ulubione witryny i zaakceptowali to jako normę. Jeśli czytelnicy nie oczekują blogów sneakersowych na wyższym poziomie, same witryny również nie muszą się starać.
To zjawisko rozwinęło się do tego stopnia, że czytelnicy nie mają nic przeciwko, jeśli blogi opublikują dokładnie te same rzeczy, co ich konkurenci lub nie wyodrębnią określonej niszy lub nie rozłożą na części pierwsze tego, co opisują. Co więcej, blogi nie kuszą się nawet o interpretowanie i parafrazowanie informacji prasowych – po prostu umieszczają je w cudzysłowie – i skłaniają do kliknięcia w publikację. Duch redakcyjny publikowania selektywnych treści prawie zniknął.
W dzisiejszych czasach szukanie czegoś w Internecie zajmuje kilka minut i sugeruję, aby wszyscy pisarze blogowi to zrobili. Robienie czegoś tak prostego, jak znalezienie pokrewnej historii lub smakołyka, który może podnieść historię z banalnej do wnikliwej, to wcale nie dziennikarski Everest. Jeśli następnie pisarz bloga na końcu tekstu wstawi swój osobisty głos lub wyrazi jakieś zdanie, które nie jest niezgodne z prawdą, będzie już naprawdę dobrze. Nie ma sensu po prostu mówić, że dany model Air Force 1 czy Adidas Stan Smith jest do bani. Zastanów się najpierw dlaczego o tym piszesz? Większość witryn używa tylko zdjęć z komunikatów prasowych, co jest wygodne i daje jasny obraz produktu, ale istnieje również sposób na pokazanie perspektywy edytorskiej poprzez fotografię. Jeśli masz środki, aby nakręcić oryginalny artykuł redakcyjny, zrób to wszystko. Oryginalna treść zawsze przyćmiewa rzeczy, które wszyscy już widzieli.
Co więcej, w blogowaniu o sneakersach bardzo mało jest niezależnych myśli autorów. Większość opublikowanych treści – a czasem sami jesteśmy temu winni – jest zasadniczo przedłużeniem kampanii i treści marketingowych marek-matek. Blogi albo po prostu publikują najnowsze i najlepsze kicksy danej marki, bez krytycznej ich analizy, lub po prostu zamieszczają linki z informacją, gdzie kupić dane buty.
Od czasu do czasu nie jest to złe. Ludzie, którzy czytają blogi, chcą wiedzieć, gdzie kupić najnowsze produkty, zamiast sami bez celu przeszukiwać Internet, ale musi istnieć moment, w którym pojawia się krytyczny punkt widzenia. Blogi powinny przekazywać najnowsze informacje prasowe lub nie pisać o każdym nowym modelu butów w kategorii koszykówki, który pojawił się na rynku. Aby to wiedzieć, możesz po prostu otrzymywać powiadomienia w telefonie o tym, kiedy pojawi się najnowsza wersja Retro butów Jordan, a nie wchodzić na strony blogów. Pamiętajmy bowiem, że istnieje cała kultura ludzi, którzy kochają buty i rozmawiają o nich bez końca. To oni powinni być na wszystkich blogach!
Twitter jest konsekwentnie pełen dyskusji na temat kicksów, ale rzadko pojawiające się tam pomysły są wprowadzane w życie. Na forach tenisowych, takich jak NikeTalk czy Sole Collector, odbywa się bardzo wiele dyskusji, ale niewiele z nich jest zebranych w liniowy, przemyślany sposób. Są tam jednak wypowiedzi, które ludzie chętnie chcieliby czytać i na które często reagują: „Tak właśnie myślałem przez cały czas!”

Marki mogą nie być zainteresowane tymi historiami, ale czytelnicy na pewno są. A jeśli są one wykonane i opisane rzetelnie, ich autor na pewno nie powinien się martwić tym, że znajdzie się na czarnej liście w związku z następnym wpływowym wydarzeniem lub sezonową zapowiedzią kolekcji.
Jeśli nie opowiemy naszych historii, inni ludzie to zrobią, ale niestety mogą nie zrobić tego poprawnie.
Zachowanie należytej staranności przez pisarza powinno wykraczać poza pojawiające się w branży pytania i odpowiedzi. Dosyć już pytań w stylu „Jaka jest twoja ulubiona część tego modelu?” Powinny być w tekstach rzeczy, które ludzie tak naprawdę pragną czytać. Ich brak zaczął umożliwiać większym publikacjom, które tradycyjnie nie pokrywają naszego rynku, wypróbowanie swoich wiadomości w sneakersowych wiadomościach, ale nie zawsze odzwierciedla to obecny stan tej kultury.
Historie są zwykle tworzone lepiej i zawierają bardziej rzetelne raporty, ale są tworzone przez osoby, które mają minimalne doświadczenie w tym, co sprawia, że świat blogów o speakerkach stoi w miejscu i raczej błądzi. Chociaż są dobrze napisane, to w tych historiach brakuje wpływu i polotu, który mógłby zapewnić blog lub pisarz o wysokich umiejętnościach.

Wyobrażamy sobie, że wiele osób, które piszą dla blogów o sneakersach, uczęszczało na jakieś zajęcia dziennikarskie na studiach. Nie twierdzimy, że dziennikarstwo jest łatwą pracą i nie wiąże się z pewnym poziomem odpowiedzialności. Jeśli jednak ktoś troszczy się wystarczająco o dany temat, wyjdzie na ulice miast lub wstąpi do sklepów i poszuka prawdy to finalnie przekaże wiadomość, o której wszyscy będą chcieli czytać. Która została napisana tak, że aż chce się ją czytać.
Jeśli ludzie są źli z powodu dużych gazet zajmujących się kulturą sneakersów, a które robią to w kiepskiej formie, powinni przywołać te publikacje i najpierw o tym właśnie napisać. Wywiad z kimś z branży sneakersowej nie zawsze jest sam w sobie urzekający (chyba że rozmawiasz z Tinkerem Hatfieldem, Michaelem Jordanem lub Philem Knightem – marzenie!). Rozmowa z kimś to tylko połowa historii. Druga połowa sukcesu, to ubranie tego w ciekawą publikację. Tym właśnie wyróżniają się większe, bardziej popularne sklepy i tego małe blogi mogą się od nich nauczyć – zastanawiając się, jak przenieść tę niszową kulturę w bardziej popularną.
Dziesięć lat temu blogowanie o sneakersach było nowym pomysłem. Większość blogów właśnie wtedy zaczęła być konceptualizowana i nikt nie wiedział, że zainteresowanie butami do koszykówki z limitowanej edycji wzbudzi poważne zainteresowanie czytelników. Pisanie drobnych opisów na temat nowych wydawnictw, których amerykańscy konsumenci nigdy nie zobaczą w sklepie, było w porządku. Wszyscy byliśmy edukowani na temat różnych aspektów sneakersowej społeczności i budowaliśmy naszą zbiorową wiedzę na temat kultury sneakersów. Ale musi istnieć sposób na podniesienie poziomu blogowania o kicksach.
Nasz wniosek? Musi istnieć ogólne medium, które zrównoważy szybkie wiadomości i zestawi je z poważnymi opiniami, które pomagają kierować biegiem sneakersów. Przynajmniej powinniśmy zastanowić się nad tym, dlaczego kupujemy te przedmioty i co mówią one o nas jako sneakerheadach na głębszym poziomie niż żarty lub listy zakupów (ale oczywiście tych też nadal potrzebujemy).
Bycie pisarzem bloga o butach nie jest najtrudniejszym zawodem, ale nie jest też łatwe. Nadal musimy odnajdywać odpowiednie źródła i przekazywać nasze teksty w odpowiedni sposób, jednocześnie zdobywając nowych czytelników i sprawiając radość po drodze. Musi istnieć sposób, aby każdy mógł odnaleźć to, czego chce, jednocześnie czyniąc termin „blogera sneakersowego” godnym szacunku. Oczywiście może się też zdarzyć, że będzie to jeden spójny kawałek treści na raz! Trzeba zatem próbować!